Już dawno chciałam dodać nowy post, ale jakoś tego nie zrobiłam, bo miałam nadzieję, że pojawi się chociaż jeszcze jeden komentarz. No trudno.
Mam napisane 48 rozdziałów, w tym opublikowane 26, ale komentarzy pod postami jest coraz mniej i nie chce mi się ich dodawać. Powiem teraz to, co już dawno zamierzałam zrobić: mam kryzys, z moją weną jest słabo, bo 1. napisałam 6 różnych wersji only one is brave i brakuje mi pomysłów 2. to co wam oferuje, chyba jest słabe, a wnioskuję to po komentarzach 3. tracę czytelników 4. piszę 179463642378 innych powieści, o których nikt nie wie.
Nie chcę porzucać ooib, bo to moje takie dzieciątko i pierwowzór pisałam mając 13 lat, więc czuję nostalgię i bohaterowie dużo dla mnie znaczą, ale nie potrafię przekazać wam ich wartości.
Chyba zawieszę na chwilę bądź dwie tego bloga, a przynajmniej do czasu póki się nie zbiorę i nie napiszę czegoś naprawdę fajnego. Właśnie zaczęłam pisać 7 wersję od zera, od początku, zmieniając bojącą się Lily na bardziej heroiczną. I wpadłam na kolejny głupi/fajny pomysł i stworzyłam only one is invincible i to będzie z perspektywy Jeremiego jak był słodkim chłopaczkiem, który trafił do wojska i zaczął się zmieniać.
Tak więc Rest In Peace only one is brave!
Mam nadzieję, że pod tym postem będą chociaż dwa komentarze, na więcej nawet nie liczę.
wiem, że użyłam dużo razy słowa pisać
~ K.T.
Ooooch...! No dlaczego wy mi to zawsze robicie...?! Wciąż najfajniejsze, najlepiej napisane i z najciekawszymi pomysłami blogi są zawieszane, po czym usuwane. :C
OdpowiedzUsuńNie będę Cię przekonywać, by robić inaczej, bo widzę, że i tak już zdecydowałaś, więc trudno, spróbuję jakoś z tym żyć. Ech. Jak dla mnie - ta powieść jest zajebista i nie umiem wymyślić innego synonimu. Serio. Będzie mi bardzo brakowało tego wyczekiwania na kolejne rozdziały! Zastanawia mnie też, którą to wersję publikujesz, skoro jest ich aż sześć. I czym się od siebie różnią. C:
Szczerze mówiąc, doskonale wiem co czujesz. Ja również moje pierwsze "dzieło" traktowałam jak jajko, do tej pory uwielbiam do tego wracać (choć nigdy nie skończyłam pisać), myśleć nad tym, co mogłabym zmienić, wznowić... Ale nie mam sił. I tu również rozumiem, sama mam ostatnio z pisaniem problemy (wszystko wychodzi mi takie... Urocze. Brrr), tak od paru miesięcy zdobywam się na odwagę i może w końcu założę tego cholernego bloga...! Ale cicho, nie o mnie tutaj.
Naprawdę mi szkoda, że "zawieszasz" (już wiem, że zwykle oznacza to "rzucasz") działalność. ;C
Mam nadzieję, że kiedyś powrócisz tu z nowymi ideami, bohaterami, a właściwie nawet nie muszą być to nowości, ważne, by było w ogóle coś. C:
Jak najbardziej jestem za, by dowiedzieć się więcej o przeszłości Remiego, o jego perspektywie i emocjach. ;3 Jeśli więc tylko będzie to możliwe, to już masz jedną czytelniczkę (wiem, że to mało pocieszające, mój pierwszy blog miał może czterech czytelników i go usunęłam)! ^.^
W takim razie życzę weny i cierpliwości. Bo wszystko dzieje się po coś. C:
I więcej wiary w siebie i w swoje możliwości, to opowiadanie to tylko i wyłącznie ukazanie Twego talentu, który nawiasem mówiąc, ścina z nóg, bo piszesz wspaniale!
Koniec przemowy (powinnam chyba ostrzegać innych przed moim gadulstwem :'D). Trzymaj się. ;3
Szkoda że zawieszasz. Ja zawsze staram się komentować twoje rozdziały, ale nie zawsze mam czas. Co do opowiadania z perspektywy Jeremiego z chęcią przeczytałabym :)
OdpowiedzUsuńJejku, nigdy bym nie pomyślała, że ktoś taki jak ty, kreatywny, ambitny i wiedzący, czego chce, też może w końcu popaść w kryzys. A przepraszam za to, bo jako również autorka swojej powieści powinnam wiedzieć, że wena jest czymś niestałym, raz obecnym, raz nie.
OdpowiedzUsuńAle to nie zmienia faktu, że mi przykro, zwłaszcza że czuję się po części winna. Gdyż ja również przez długi czas nie komentowałam. Głównie dlatego, że przez kilka ostatnich miesięcy od wakacji mnie nie było w ogóle na internecie, a druga sprawą, kiedy nawet miałam internet, to czytałam rorozdziały, ale nie zawsze komentowałam. Mam nadzieję, że niedługo coś się tutaj pojawi. Ale fakt, że przydałaby się mała reforma głównej bohaterki, bo była tak szczerze cykorem, jakoś gdy nagle zachciała walczyć z tymi z góry, to aż nie uwierzyłam w jej siły, że mogłaby odnieść zwycięstwo. Więc tutaj niestety (albo stety) się zgodzę.
A u mnie, po długiej nieobecności, o której już wspominałam, doodałam nowy rozdział. Zapraszam:
http://you-are-my-broken-dream.blogspot.com
Rozumiem traktowanie opowiadania jak jajko ;) tak ma w pewnym momencie każdy blogowy autor, a nawet nie blogowy. 6 wersji to .... ogromnie dużo, bardzo mnie tyem zdziwiłaś, ale to też coś za co Cię podziwiam, to oznacza Twoją ogromną pracę i wysiłek jaki w to włożyłaś.
OdpowiedzUsuńMimo, że ostatnio powiedziałam iż zbyt wiele się dzieje tak szybko. Że nie spodziewałam się tutaj tylu wątków jeden po drugim, to nadal uważam, że opowiadanie jest godne uwagi. Mam nadzieję, gdy napiszesz ostateczną wersję wrócisz i nam ją pokażesz, bo no nie ukrywajmy, każdy chce wiedzieć jak to się tutaj skończyło.
Szkoda, mimo wszystko, ale życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki, całuje!